Witam Was w poniedziałek- pierwszy dzień tygodnia :D
Myślałam, że całe dzisiaj będzie maksymalnie stresujące, ale nie było źle, humor na pewno poprawiła słoneczna pogoda. Chwytając ostatnie chwile słońca wbiłam się jeszcze w cienkie rajstopki i nawet udało mi się zapozować w krótkim rękawku (choć przyznaje, nie było łatwo :D). Wszystko w dosyć konserwatywnym stylu, fantazji natomiast dodają kolory. Koszulę, do której dobierany był cały zestaw kupiłam w sobotę razem z butami, sukienką i camelową bluzką. Od razu skojarzyła mi się ona (koszula) ze spodenkami z tego samego sklepu, głównie ze względu na podobne guziki i styl do jakiego pasują. Wyszło po prostu po angielsku. Zupełnie nie myśląc o większych wybiegach niż mój własny dom udało mi się jednak stworzyć coś bardzo zgodnego z obowiązującymi trendami. Najwięcej takich 'angielskich akcji' widać u Hermesa i Diora, gdzie u tego pierwszego główne skrzypce gra minimalizm i elegancja, a u Diora widzimy głównie groteskowo zestawioną kratkę. Całość (już nie pierwszy raz) dopełniły ciężkie buty złagodzone świecącymi podkolanówkami. Te natomiast idealnie komponują się z zegarkiem mojej babci, który jest jednym z moich ulubionych wisiorków. Doskonale pasuje właśnie do takiego stylu. Na jednym zdjęciu mam jeszcze czekoladowe futerko, a na następnym granatowy sweter- nietoperz.
buty, koszula, spodenki - Stradivarius <3
futerko, opaska- Cubus
rajtki- ??
sweter- lokalny gdzieś
skarpetki- Calzedonia
zegarek- babcia <3
okulary- C&A
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz